czwartek, 7 maja 2015

Czwartek

No tak, miałam kupić specjalne skarpetki na wyniki poniżej 100 kg ;) Cóż, obecna sytuacja z kręgosłupem nie daje mi swobody w poruszaniu się nawet w domu, więc o wyjściu do sklepu tym bardziej nie ma mowy. Oto dzisiejsze zdjęcie:
Liczyłam na to, że wynik będzie lepszy, ale odkąd padłam do łóżka, przestałam się łudzić... Szkoda, że te trudności przyszły właśnie wtedy, gdy dzień wcześniej napisałam (bo tak poczułam), że polubiłam ruch. Miałam ambitne plany ćwiczeniowe... A teraz mogę jedynie pilnować, by nie jeść dużo, bo nawet na to, co jem mam niewielki wpływ, leżąc w łóżku. No dobra, może już dziś nie jest tak źle. Wstaję i nieco chodzę, ale i tak za kuchnię się nie zabieram... Marzy mi się micha takiej zdrowej sałatki ę ą z dobrym sosem... 
Myślę sobie od jakiego lekarza rozpocząć naprawę mojego kręgosłupa... Większość ludzi mówi mi, że od ortopedy, część od razu poleca neurologa. Zastanawiam się też, jak długo będzie trwało dochodzenie do formy. Kiedy będę mogła bez obaw wsiąść na rower, kiedy wrócę do ćwiczeń itp. Oby szybko...
Skąd ta dziesiątka? Bo odkąd założyłam bloga schudłam już ponad 10 kg! To niesamowite. Wyobrażam sobie np. 10 kg mąki lub 10 kg słoniny (!) i myślę sobie- kurcze, to naprawdę sporo! Dzięki Wam za motywowanie mnie i wspieranie. Pracujmy dalej!

Kasiu, kolejny dzień wyzwania za Tobą! Super, że piszesz o tym na moim blogu w komentarzach. To dla mnie wręcz wyróżnienie :). A jak u Ciebie, Anonimowa B.? Czyżbyś zniknęła z Internetu z powodu kolejnej choroby Dzieciaków? Oby nie... Kto dziś poćwiczy 30 min. za mnie? :)

Foto: http://www.jiscdigitalmedia.ac.uk/images/blog-ten.jpg

14 komentarzy:

  1. Ty 10 w dół, a ja 10 w górę :) A że pewnie jeszcze ze 2kg mi się przytyje to dobry trend Cię czeka ;)

    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby! Tylko- idąc tym tropem- co się ze mną stanie w połowie lipca, skoro Ty tak nagle schudniesz... ;)

      Usuń
  2. Waga spada i to jest najważniejsze! Super! Cieszę się, że chudniesz! :)

    Ja właśnie pichcę. Jutro wieczorem mamy gości i chciałam co nieco przygotować.

    Wyzwanie dzień 4.

    Wycieczka rowerowa z pasażerem w foteliku - 1,5 h jazdy po okolicznych lasach. Szkoda tylko, że nie miałam licznika, bo ciekawa jestem, ile km zrobiliśmy. Mężu pojechał ze mną!

    Chciałam jeszcze poćwiczyć wieczorem, jakieś rozciąganie, albo tabatę na brzuch, ale chyba nie dam rady, zmęczona już jestem - wcześniej umyłam podłogi i wysprzątałam łazienkę, a teraz kończę piec ciasteczka owsiane.

    Może chociaż tabatę machnę, nim zasnę. ;)

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że mieliście taką miłą wycieczkę rowerową! To mycie podłogi i sprzątanie też było na pewno niezłym wysiłkiem!

      Usuń
  3. Tu Anoninowa B.
    Dzieci dzięki Bogu zdrowe! Ale semestr się kończy i pojawiły się zaliczenia. Wiosna w ogrodzie, Mąż szykuje się
    do wyborów, dom nie chce się sam prowadzić... A ćwiczę w tak zwanym między czasie. Gdyby utrata wagi była wprost proporcjonalna do ilości obowiązków byłoby mnie dwa razy mniej :D
    Póki co, z dnia na dzień mój jadłospis zbliża się do tego od dietetyka, tym razem muszę podejść do tego na spokojnie, im radykalniej zaczynam tym trudniejszy powrót z upadku.
    Biedna Mięciutka! Wracaj szybko do siebie!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowa B., dobrze, że tu jesteś! Brakowało Cię. Super, że wracasz do jadłospisu, ja też muszę na nowo poczytać te Twoje przepisy, żeby zmotywować się do jeszcze lepszego odżywiania.
      Dzięki, wracam powoli do zdrowia.

      Usuń
  4. Przepraszam! Zapomniałam pogratulować wyniku! To wspaniałe osiągnięcie :) a jak cudownie jest wejść w za małe dotychczas dżinsy. To tak jakby zrobić zakupy zupełnie za darmo, nie wychodząc z domu. Dziś odkryłam w szafie letnią parę dżinsów,które rom temu nie wchodziły mi nawet na uda :D Niezastąpione uczucie, może trochę przyziemne, ale co tam, te też determinują nasze samopoczucie,nie tylko te wzniosłe.
    Raz jeszcze gratuluję i ściskam bardzo mocno życząc powrotu do zdrowia i do walki z samym sobą.
    Anonimowa B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbawiłaś mnie tym tekstem "zakupy zupełnie za darmo, nie wychodząc z domu", ale ile w nim prawdy! Ja też mieszczę się w kilka ubrań, które już leżały za małe na najwyższej półce i czekały na to, bym je komuś oddała. Chociaż... są jeszcze ze 3 pary spodni, które bardzo bym chciała kiedyś założyć. Nie mogę się poddać! I Ty się nie poddawaj! Jeszcze kiedyś pójdziemy razem do sklepu i kupimy sobie ubrania w rozmiarze 42! O! ;)

      Usuń
  5. Wyzwanie dzień 5.

    Wczoraj oprócz roweru nie dałam rady zrobić nic więcej.

    Dzisiaj też niewiele, bo 18 minut - trening całego ciała: https://www.youtube.com/watch?v=It49zzwINSc, chociaż miałam myśli, żeby nic nie ćwiczyć, ale się zebrałam i jakoś poszło. ;)

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rower to przecież 1,5 h solidnego pedałowania! Masz więc nadwyżkę i dzisiejsze 18 minut też można Ci zaliczyć ;) Najważniejsze, że nie poddałaś się i jednak poćwiczyłaś. To przyjemne uczucie, wygrać ze sobą po tak trudnej walce, prawda? :) Ja już chcę wracać do ćwiczeń...

      Usuń
  6. Wyzwanie dzień 6.

    Fitball: https://www.youtube.com/watch?v=gug0dIhxNhk

    Fajne zestawy ma ta prowadząca, będę próbowała różnych, bo urozmaicenie jest jak najbardziej wskazane.

    Jutro mogę wpisać już teraz:

    Wyzwanie dzień 7.

    Odpoczynek

    Po każdych ćwiczeniach czuję się lepiej, więc warto powalczyć ze sobą - póki co do ćwiczeń zabieram się jak za karę, ale mam nadzieję, że przezwyciężę to i myśl o treningu będzie przyjemnością.

    I dużo łatwiej mi idzie, gdy się tym mogę podzielić z Tobą.
    A baaaardzo chcę popracować nad kondycją i poprawą samopoczucia.

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak samopoczucie, możesz już się bardziej poruszać, pomagają zastrzyki?

    Wyzwanie dzień 8.

    Właśnie skończyłam "Secret" Chodakowskiej. Było ciężko, ale podołałam. :)

    K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyzwanie dzień 9.

    Z małej wycieczki rowerowej, na którą umówiłam się z ciocią i pojechałam z Radkiem, zrobiła się około 30 kilometrowa wyprawa, więc zaliczyłam ją do wtorkowego treningu. :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Mięciutka,

    Nie lubię komentować,dlatefo się nie odzywam, Twój blog stanowi dla mnie prawdziwą inspirację i boję się czy nie zarzuciłaś tego pomysłu. Czekam z niecierpliwością na twój kolejny post, a tu go brak. Jak idzie Ci dalsze odchudzanie? Po za tym jestem myślę o tym jak wyglądają twoje skarpetki zwycięztwa, które obiecałaś zakładać jak osiągniesz pewien efekt.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad, pomóż mojej motywacji.