Szykowałam taki ładny post i... zasnęłam przy usypianiu Chłopaków. Teraz jest już prawie środek nocy. Ja ledwo widzę na oczy. Piszę przy użyciu telefonu...
Jest się jednak czym pochwalić. Dieta utrzymana przez te 3 ostatnie dni! (No, tylko mała wpadka z łykiem słodkiego jogurtu mi się zdarzyła, ale odpokutowałam to ćwicząc dziś 2 razy po około 35 minut! Raz- rozgrzewka plus ćwiczenia na zdrowy kręgosłup. Dwa- siłownia na świeżym powietrzu. Mimo upału udało się poćwiczyć popołudniu!
Dziękuję Wam za tak żywe komentowanie! To naprawdę napędza mnie i bardzo motywuje!
Jak poszło w środę? Nie miałaś kryzysu? Ponoć 3 dzień jest najtrudniejszy przy wytrwaniu w postanowieniach.
OdpowiedzUsuńU mnie było ciężko i prawie odpuściłam, aż się mój mąż zainteresował, dlaczego nie idę poćwiczyć. Z ociąganiem, ale poszłam na taras i machnęłam "Metamorfozę".
Strasznie ciekawa jestem rezultatów. :)
Kasia
Super, że nie odpuszczasz!!! Ja też nie wymiękam :). Na pytania odpowiedziałam Ci w dzisiejszej notce.
Usuń