Intensywnie małżeński weekend za nami. Dobry czas. A co więcej, zaskakujący! - Mój Mężu dał się namówić na wspólnie ćwiczenia! A łatwo nie było. Zanim jeszcze zaczął ćwiczyć, stwierdził, że na pewno są babskie. Zaproponowałam więc, że dziś ćwiczy ze mną mój babski zestaw, a ja z nim jutro przećwiczę jego męski. Zgodził się. Z początku żartował sobie trochę zamiast solidnie ćwiczyć, ale po kilku minutach się wkręcił- nawet oddechu pilnował! ;) Co chwila tylko jęczał: "jeszczeeeee?" albo: "za dużo tych powtórzeń". Generalnie spocił się jako i ja po pierwszym razie z ćwiczeniami. Pomarudził. A po kąpieli powiedział (z lekkością poruszając barkami): "może i nie głupie te twoje ćwiczenia...". Kolejnego dnia, w niedzielę, przyłączył się do mnie bez namawiania! Miło ćwiczy się razem.
W sobotę znów byłam wystawiona na niezłą próbę. Trzydziestka Brata. A oni zawsze takie dobre jedzenie robią... Udało się zjeść w normie (chociaż pewnie powinnam ze 3 gryzy mniej ;) ). Najtrudniejszy moment był przy czekoladowym fondue... Zjadłam tylko 1 kawałeczek jabłka ledwo muśnięty czekoladą, a tak bardzo miałam ochotę na więcej...
Zaczynam czuć, że mniej sadełka wisi mi na łopatkach. I stanik zapinam na inne haftki! Hurra. Może już jesienią będę gotowa na kolejne Maleństwo...
Foto:https://www.flickr.com/photos/37149125@N04/10964338554/in/photolist-hGT6RU-cZNLPj-df6zYs-4q31mb-dQqkaa-hLeWcc-f8y7BF-4w8u91-iBKw4u-8hggqC-4KAnAS-nh3YSZ-mwxb5R-8VqaLD-8rRXHb-9pPtQb-5dZxxC-fQtSv-dsqYgA-4wxp9-67xDTH-iRi5YQ-xik65-3xNWC-p8WSWK-8oDy4n-gkfDz-omC1fJ-4J9i43-dgAEZ-bJweSx-8oFc3g-aLK2LB-oZDs6d-6trz1A-f42eRr-4GHjWv-qZVerS-7iu3HB-hxMzrj-atHcjy-efGbhg-m3Hd5R-nkaS8T-9XRadb-7wtaZb-5J3uv9-4VaiQT-eKPwbJ-atYo2W
Czyżby nowym pseudonimem była Łania? ;)
OdpowiedzUsuńHm, trzeba to rozważyć ;)
UsuńO matko, przeczytałam najpierw ,,na kolejne Małżeństwo";). Jak widać, pośpiech nie popłaca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, gratuluję sukcesów i życzę powodzenia!!!
Gosia.
Hehe, ale się uśmiałam! Kolejne Małżeństwo mi nie w głowie- lepiej wybrać się nie da!
UsuńWspólne odchudzanie potrafi zdziała cuda :) Kilka lat temu zaczęliśmy wspólnie z Mężem nasze odchudzanie i... minęły 4 lata a kilogramy nie wróciły (mimo ciąży). Razem łatwiej wprowadzać zmiany i motywować się :) Pozdrawiam ciepło i życzę dalszych sukcesów :) Super Ci idzie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zaczynam odkrywać odchudzanie z Mężem i jest coraz ciekawiej :)
UsuńNadrobiłam zaległości!!! :-)) Ile tu się podziało, łał! Mięciutka, świetnie, że piszesz tak systematycznie. Bardzo dobrze się czyta Twoje posty! :-)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio mam jakiś trudny męczący czas i zauważyłam, że rzucam się na słodycze. A ze względów ciążowych i kilku innych powinnam jednak mocno ograniczyć puste kalorie. Muszę do Ciebie zaglądać systematycznie, będę się motywować! :-)
Ćwiczyć z mężem - moje marzenie, które swego czasu wyśmiał (tzn. te ćwiczenia w domu, typu brzuszki...)
Ściskam, KM
Dziękuję za ciepłe słowa. Ja po miesiącu zapominam już jak smakują słodycze. Powiem Ci, że czasem nawet jabłko wydaje mi się za słodkie (co się ze mną dzieje? ;) ).
UsuńJeśli Mąż wyśmiał Twoje ćwiczenia, to może zaproponuje jakieś inne? Ja nie musiałam P. za długo przekonywać. Kilka dni widział jak ćwiczę sama, mówiłam, jak dobrze czuję się po ćwiczeniach. - to chyba przygotowało drogę do działania ;)
Te wspólne ćwiczenia to musi być TO! Od jutra zaczynam z Mężem zestaw "zdrowy kręgosłup". Aprobata słowna a dla pomysłu była :)
OdpowiedzUsuńKiedy czytam o Twoich sukcesach to naprawdę jestem dumna i dziękuję, że piszesz systematycznie :)
Anonimowa B.
I jak tam, ćwiczyliście razem? Super, że się motywujesz. Pupcie w górę ;)
Usuń