Foto: https://www.flickr.com/photos/dianasch/16402574116/
sobota, 3 października 2015
Żebyście już wiedzieli
Foto: https://www.flickr.com/photos/dianasch/16402574116/
środa, 2 września 2015
Cisza na blogu, a w życiu akcja
piątek, 14 sierpnia 2015
Szybki tydzień. Znów czwartek.
czwartek, 6 sierpnia 2015
Czwartek i waga
![]() |
Młodszy pierze :) |
środa, 5 sierpnia 2015
Siłownia
Szykowałam taki ładny post i... zasnęłam przy usypianiu Chłopaków. Teraz jest już prawie środek nocy. Ja ledwo widzę na oczy. Piszę przy użyciu telefonu...
Jest się jednak czym pochwalić. Dieta utrzymana przez te 3 ostatnie dni! (No, tylko mała wpadka z łykiem słodkiego jogurtu mi się zdarzyła, ale odpokutowałam to ćwicząc dziś 2 razy po około 35 minut! Raz- rozgrzewka plus ćwiczenia na zdrowy kręgosłup. Dwa- siłownia na świeżym powietrzu. Mimo upału udało się poćwiczyć popołudniu!
Dziękuję Wam za tak żywe komentowanie! To naprawdę napędza mnie i bardzo motywuje!
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
To już naprawdę powrót
wtorek, 16 czerwca 2015
Żyję
Czytelnicy, żyję! Nie będę się tłumaczyć, szczególnie pisząc z telefonu... Co więcej, nastąpi rewolucja! Mężu zabrał się za odchudzanie!!! Chyba na stronie głównej będę musiała napisać: "chudniemy z miłości". Powiedział, że chce współtworzyć tego bloga. Co myślicie o tym, by notatki Męża zaczynały się po prostu od "Męskim okiem", a moje: "Kobiecym okiem"? :) co w ogóle myślicie o tym, byśmy oboje pisali tu?
wtorek, 26 maja 2015
Ledwo żywa
Znów z komórki. Znów bez zdjęcia. W wadze wyczerpała się bateria... Poważnie. Jutro spróbuję kupić.
Mam bardzo pracowity czas związany z moją firmą. Dzieje się tak dużo, że ledwo ogarniam sprawy niezbędne, więc na przyjemne pozostaje niewiele lub zero czasu...
Dziękuję, że zaglądasz i wierzysz w to, że w końcu nie tylko napiszę coś więcej z sensem, ale i że wrócę na poważnie do postanowienia z pierwszych notatek.
czwartek, 21 maja 2015
Nocnie z telefonu
Moi Wierni Czytelnicy! (Ale odezwa do narodu mi wyszla) Wbrew wszelkim pogłoskom oświadczam, że żyję i mam się dość dobrze. Mój kręgosłup wraca do normy. Jestem już na etapie, w którym bardziej boli mnie ... mięsień (by dosadnie słów nie używać) po zastrzykach niż plecy.
Zamierzam od poniedziałku wrócić do pół godzinny ćwiczeń dziennie. Powrót do diety też by mi się przydał...
Kto z Was podejmuje ze mną dietowo-cwiczeniowe wyzwanie od poniedziałku? Kasiu, wracasz?
Zdjęcia ładnego dziś nie ma, bo z telefonu nie lubię ich wrzucać. :)
PS. Ratujcie mnie. W ogóle nie mam ostatnio ochoty na warzywa i owoce...
sobota, 16 maja 2015
czwartek, 7 maja 2015
Czwartek
Kasiu, kolejny dzień wyzwania za Tobą! Super, że piszesz o tym na moim blogu w komentarzach. To dla mnie wręcz wyróżnienie :). A jak u Ciebie, Anonimowa B.? Czyżbyś zniknęła z Internetu z powodu kolejnej choroby Dzieciaków? Oby nie... Kto dziś poćwiczy 30 min. za mnie? :)
Foto: http://www.jiscdigitalmedia.ac.uk/images/blog-ten.jpg
wtorek, 5 maja 2015
Kręgosłup
niedziela, 3 maja 2015
Rowerowo
![]() |
To nie są nasze rowery, ale też dwa i w mojej ulubionej czerwieni :) |
czwartek, 30 kwietnia 2015
Czwartkowo!
Nareszcie udaje mi się zamieścić w czwartek czwartkowy post. Będzie krótko, bo z komórki i z wielkim zmęczeniem. Dzieci nadal chore=nieprzespana noc + marudny dzień.
Ważenie było. Zdjęcia nie ma. Musicie mi zaufać na słowo, że waga wskazała dziś: 99,9. Ha, poniżej 100 jednak! ;).
Udało mi się tez poćwiczyć. O wiele lepiej mi z ćwiczeniami. Zaliczyłam jednaj niezłą wpadkę. Spacerując po mieście z Młodszym (on nie ma goraczki) natrafiłam na nową budkę z lodami. Dziś było otwarcie. Rozdawali za darmo. Ja właściwie nie lubię lodów... I zupełnie nie wiem, dlaczego się nim poczęstowałam... Ech.
środa, 29 kwietnia 2015
Udało się
wtorek, 28 kwietnia 2015
Pies uciekł, wena uciekła.
Zrobiłam tę fotkę w ostatni czwartek rano i od tamtej pory codziennie zamierzałam napisać. W czwartek wieczorem miałam poćwiczyć. "Napiszę po ćwiczeniach, będzie się czym pochwalić"- pomyślałam sobie. Jednak jako że nie poćwiczyłam i nie było się czym chwalić, postanowiłam czekać do kolejnego dnia. Postanowienia takie same. Efekt... też taki sam. Niestety. W końcu zaczęliście pytać, czy żyję w związku z tym piszę, jednak do pochwał powodów brak...
Na koniec wklejam zdjęcie, którym rozbawił mnie ostatnio mój Mąż. I powiem Wam, że coś w tym jest:
piątek, 17 kwietnia 2015
Czwartek w piątek z konferencji
Ale do rzeczy. Blog o odchudzaniu zobowiązuje do pisania głównie na temat. Spadku wagi nie ma tym razem. I mnie to nie dziwi. Może nie pofolgowalam sobie zupełnie, ale dobrze też nie jest. W lodówce mniej i mniej warzyw. Coraz częściej kanapki. Zdarzają się słodkości. Słabo. No i ćwiczenia... zaniedbane. A bolący (znów! ) kręgosłup dopomina się swego. Jakoś nie mogę przełamać tej niechęci.
Wstyd mi się przyznać, ale wykrzesanie z mojego wnętrza wewnętrznej motywacji jest jak rozpalanie ognia w oceanie... Kurcze, chyba jednak tradycyjny model edukacji, przez który zostałam przepuszczona, mnie spaczył. Potrzebuje wzmocnienia... A widzę, że poczytność bloga spada, komentarze pojedyncze...
Trudne to.
wtorek, 7 kwietnia 2015
Czwartkowo we wtorek
W Wielki Czwartek nie zajmowałam się ważeniem i pisaniem- zbyt ważny dzień, by prozą życia się zajmować ;). Dziś za to nadrabiam zaległości. Demotywacja minęła po kilku dniach. Co prawda do ćwiczeń jeszcze nie wróciłam, ale zaczęłam więcej się ruszać i wróciłam do właściwego żywienia. Dzisiejsze wskazanie wagi zaskoczyło mnie i ucieszyło zarazem!
... chyba muszę kupić zestaw nowych skarpetek :) Co to ja jeszcze obiecałam, że zrobię, jak będę ważyła dwucyfrowo...?
Dziś krótko, z życzeniami nie zmarnowania czasu zmartwychwstania (wciąż wszak trwa oktawa!).
poniedziałek, 30 marca 2015
Demotywacja
Słabo jest.
Nie chce mi się nawet pisać.
Od 4 dni zero ćwiczeń.
Nastrój podły.
Dwa paski czekolady zjedzone przed chwilą.
Coraz mniej warzyw w lodówce.
I tak nie zejdę do 100 na Święta.
Przygnębienie.
Tyle.
Foto: darwin Bell flickr.com
czwartek, 26 marca 2015
Czwartkowo
niedziela, 22 marca 2015
Powrót
środa, 18 marca 2015
Wyjazd
Hmm... A tak sobie marzyłam, żeby do Wielkanocy ważyć mniej niż 100...
czwartek, 12 marca 2015
Postęp i obietnica
Najfajniejsze jest to, że głodna robię się dopiero po ponad 3 godzinach, czyli dokładnie w porze na posiłek. Smakuje mi to zdrowe jedzenie! To poprzednie zdjęcie z jeleniami chyba nie było przypadkiem ;).
poniedziałek, 9 marca 2015
Razem
czwartek, 5 marca 2015
Postęp :)
I zrobiłam je bardzo solidnie! Coraz mniej mnie męczą. Myślę, że za jakiś czas powinnam wybrać ambitniejszy zestaw ;)
środa, 4 marca 2015
Zmęczenie
niedziela, 1 marca 2015
Weekend
czwartek, 26 lutego 2015
Zdrowo jeMY
Jej, to bardzo miłe uczucie...
wtorek, 24 lutego 2015
Jednak czuć...
poniedziałek, 23 lutego 2015
Ćwiczenia i bakłażan
1. nie zasnęłam przy usypianiu dzieci
2. mam jeszcze mnóstwo energii!
sobota, 21 lutego 2015
Randeczka
A później udało mi się kupić ładne bakłażany po 4,99 za kilogram :)
I tylko owoc po Synku dokończyłam poza porą posiłków. Chyba coraz mniej czuję głód...
Foto: https://www.flickr.com/photos/sliceofchic/4902040558/in/photolist-8tbeSE-4rBCsm-4xRSCY-21E12e-6Xufr-gmcQt-8DMffK-mjTyT-9uwZbR-6TpqnH-4WYpSi-5W6i7-8Eukb3-at2yLU-5jwhfY-bLqPDH-8HdAop-7LHtBF-bpEjuk-JscUP-byDxvf-jb2JV-domNA1-9ZBGZm-Q1wZS-8gyrWP-4sA9Qj-ejhNWc-5LHph-ah6HQ1-2jrhkq-9oWubg-4NYkvZ-aQpb8v-7cPjYV-5ENdnW-k1Kh1-8Zd8hD-9ptehu-bWcGd5-4f7WBj-9NJ4UB-wEaR6-dXwYA3-8pSkrN-8eWjA2-dH6STy-7MkQMc-id7F4A-cvZcem
I wszystko jasne
I znów zasnęłam wczoraj przy usypianiu Dzieci... Miałam wrzucić aktualne wskazanie wagi i może podświadomie tak tego nie chciałam, że mój organizm sam się obronił przed stresem ;).
A poważnie- zdałam sobie sprawę z tego, co mnie stresowało w związku z ważeniem. Nie samo ważenie, bo tego się nie boję raczej, ale fakt, że obiecałam sobie, że to upublicznię tutaj...
Cóż, słowo się rzekło, a ja chcę walczyć na poważnie, dlatego przesyłam zdjęcie:
Co prawda zważyłam się w ubraniu, ale lekkim- nie ważyło na pewno 1 kg...
Nie skomentuję tego wyniku. "Jaki koń jest każdy widzi" ;)
Podejmuję wyzwanie, by w każdy czwartek zamieszczać aktualne wskazanie wagi.
Do roboty!
czwartek, 19 lutego 2015
Stresik
środa, 18 lutego 2015
Przekąseczki
Zamierzałam napisać posta również wczoraj, ale zasnęłam przy usypianiu Dzieci... Obudziłam się o 1.00 w nocy i jakoś dziwnie minęła mi chęć na pisanie ;)
7.30- 8.00 śniadanie
11-11.30 drugie śniadanie (owoc/warzywo lub zupa)
13.30-14.00 obiad
16.00- 16.30 podwieczorek
19-19.15 kolacja
woda...
Dziś moja Mama przyniosła nam 3 serki "z krówką"- niegdyś moje ulubione... A ja nie zjem ani jednego. Ech, a tak ładnie wyglądają w lodówce...
W poniedziałek rozpocznę ćwiczenia, a w piątek (najbliższy) odnajdę naszą wagę łazienkową :)
Ps. Udało mi się zmienić zegar na właściwą strefę czasową, bo zupełnie złe godziny mi się wyświetlały...
zdjęcie: https://www.flickr.com/photos/house-n-baby/3049966740/in/photolist-5DvSRs-7hZcqR-aLp1LZ-4C1YZW-fCTFW4-enHv5-e7SsgU-5pVoeX-dYvq1-L5oqz-768ywK-9xYK6n-4YGdpX-p4hW9r-5hF57B-6Anip4-75Mh7-4XCLUL-4G7wHd-6dwkUF-CgpRN-4LJ76v-9do3aB-dCGCj-3HfQHo-7hkmCw-7Bb135-6bhAUJ-xUm6k-3gVdGC-5Lus5L-66wJ2F-9e4JFS-5v8uuv-5gTguE-65uCT2-zSwum-KvczV-dijk79-5cay9w-GYAaP-8qLsDb-87Nn8u-4hATb-3cyuV-3wgaH4-eBkGZW-5ww1XV-85PsMA-6tsoRy
poniedziałek, 16 lutego 2015
Jedzonko
Pewnie, żeby skutecznie i szybko schudnąć powinnam wybrać sobie odpowiednią dietę, zestawy ćwiczeń, plan dnia i generalnie zmienić swoje życie od zaraz. Cóż, tak nie zrobiłam. Wiem już, że w tej kwestii rewolucje nie są dla mnie. Przyjęłam więc system małych kroków.
W tym tygodniu zabrałam się za kwestię jedzenia. Na początek podjęłam walkę z moimi głównymi grzeszkami...
1. Podjadanie.
Chyba szczególnie łatwo jest z tym przy dzieciach. A to kaszka niedojedzona (a taka pyszna mi wyszła! ;), a to kanapeczka niedokończona czy pół obranego banana czekającego na lepsze czasy. A co tam- trzeba zjeść, bo nie wolno marnować jedzenia, no i większy porządek będzie w kuchni, gdy te czekające dania znikną szybko. -Tak łatwo się rozgrzeszyć. Od wczoraj- koniec z tym! Jem tylko w porze posiłku.
Nie sądziłam, że będzie to takie trudne. Dopiero teraz zauważam, jak często nachodzi mnie chęć, by złapać jakiś plasterek szynki samotnie marznący w lodówce...
2. Zero słodyczy i minimum cukru.
Żadnych czekoladek, żelek (o nie!), ciasteczek (no chyba, że upieczemy bezcukrowe...) i słodkich napoi.
Z tym póki co nie jest najgorzej, chociaż stoczyłam walkę, gdy dziś w piekarni tak pięknie uśmiechały się do mnie słodkie bułeczki... A jak pachniały!
3. Po 19.00 tylko woda.
Ile dziś już wody wypiłam... Noc nie będzie spokojna ;) Zapomniałam zjeść kolację przed 19.00 i kiszki grają mi marsza. Dam radę! (I kolejny łyk wody.) Cóż, gapowe trzeba płacić.
Właściwie dopiero niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że mam bardzo niezdrowy nawyk. Gdy tylko dzieci usną- zaczynam jeść. A jak powszechnie wiadomo, dzieci czasem mają trudności z zaśnięciem... Wtedy moja kolacja przypadała niekiedy i na 22-23... W sumie bardzo lubię (nie umiem napisać "lubiłam") to nocne pojadanie, bo to pierwszy i jedyny posiłek w ciągu dnia, który mogę zjeść naprawdę w spokoju. Bez gramolącego się na kolana głodomora (bo cóż to było dla niego wciągnąć miseczkę kaszy z owocami! W dodatku to było aż 10 minut temu!), bez nadchodzącego zza ściany krzyku: "MAMOOOOOO, bo on mi..." i wreszcie bez pośpiechu.
Póki co tylko (?) tyle. W przyszłym tygodniu dokładam do tego konkretną aktywność fizyczną. Muszę już iść spać, przynajmniej nie będę czuła, że jestem głodna ;) .
niedziela, 15 lutego 2015
Dlaczego "z miłości"?
Jestem mięciutka- tak powiedziało kiedyś o mnie pewne dziecko po kilku chwilach spędzonych na moich kolanach. Tak, ważę trochę za dużo...
Mam Męża i dwóch Synków. Kocham.
Co to znaczy, że chciałabym schudnąć z miłości?
- Ważę ponad 100 kg. Kręgosłup mam w słabym stanie, a moje serce jest wciąż otwarte na kolejne dzieci... Chciałabym być ponownie mamą, ale otyłość to spore ryzyko.
- Synkowie coraz sprawniej się poruszają, na wiosnę pewnie zaczną jeździć na pierwszych rowerkach, a ja nie będę miała siły nie tylko za nimi biegać, ale i chodzić... I generalnie szybko męczę się przy aktywnej zabawie z nimi, a chciałabym szaleć z nimi bez końca!
- Chciałabym być atrakcyjniejsza dla mojego Męża...
- I wreszcie- Pan stworzył mnie wspaniale, chciałabym nie marnować Jego daru...